czwartek, 4 października 2012

Czarna.bar

Tam gdzie dawniej była znana światowi klubowemu Organza, teraz znajduje się nowy, zyskujący na popularności lokal. Przez szybę zaglądałem z zaciekawieniem, głównie przez informację o kucharzu "w tygodniu od 16".
-Hmm, żeby utrzymać lokal tej wielkości w centrum, muszą podawać boską kawę - pomyślałem.
17:30, jestem na miejscu, uzbrojony w ciekawość i spory apetyt.

Wnętrze z założenia jasne i przestronne, sprawia wrażenie nie do końca wyremontowanego. Możliwe, że taki był zamysł, jednak ostatnio jest to zbyt często spotykane i nie mogę zaliczyć inplus. Stoliki są w sporej odległości, generalne poczucie przestrzeni sprawia, że czułem się dość dobrze. Piętro ma galerię, przez co można spokojnie obserwować ulicę, bądź ekran znajdujący się na ścianie. Muzyka, delikatna i dobrze dobrana - wprowadza przyjemny nastrój.

Jedzenia jest mało. W karcie, łącznie z przekąskami, jest może z sześć pozycji. Dlatego od razu spytałem o ofertę specjalną i nie zawiodłem się - wybraliśmy kaczkę oraz kurczaka z warzywami. Kaczka jest przyrządzona bardzo prosto, podana za to z usmażonymi ćwiartkami ziemniaków, buraczkami oraz pieczonym jabłkiem faszerowanym dżemem. Zestawienie smaków udane, danie zdecydowanie nieprzekombinowane, wpasowuje się w stylistykę lokalu. Kurczak, niestety, jest rozczarowujący i nudny, do tego warzywa mocno smakują oliwą. Nie jest to złe, sugeruje użycie dobrej jakości produktów w kuchni, jednak jedząc cukinię, chciałbym poczuć jej smak. Duży plus należy się za podgrillowanie pomidorków na gałązce.

Nie wrócę tu na obiad, chyba że karta zostanie rozbudowana, a godziny pracy kuchni wydłużone. Za to polecam jako kawiarnię - wybór napojów imponujący, zaczynając od herbat smakowych, przez nasze ulubione czarne, kofeinowe chwile szczęścia, po modne africole. Inne butelki na barze sugerują całkiem przyjemną opcję wieczorną. Obiekt ma spełniać rolę galerii sztuki, i w tym widzę jego potencjał.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz