środa, 29 maja 2013

Himalaya Momo

Czasem słyszymy o jakimś miejscu w kółko, tak długo, aż naszym obowiązkiem jest się tam wybrać. Himalaya Momo kusiło nie tylko rekomendacjami kulinarnie zakręconych znajomych, ale i unikalnym menu - Tybet, Nepal i Buthan, wszystko na warszawskiej Pradze! Wśród osób polecających znaleźli się inni restauratorzy, a to rzadkość, więc czym prędzej przechodzimy do rozmowy z Ramesh Sharma, menagerem i pomysłodawcą kuchni.

Damian Dawid Nowak: Kuchnia tybetańska?

Ramesh Sharma: Nie tylko, serwujemy dania kuchni nepalskiej, buthańskiej i indyjskiej. Pochodzę z Nepalu, dania są tradycyjne i tak bliskie oryginałom, jak to jest możliwe.

DDN: Lokal ma dobrą opinię, oraz grono fanów. Co dalej?

RS: Chcielibyśmy powiększyć lokal, obecnie jest zbyt mały, często klienci muszą czekać na stolik. Uruchomiliśmy trzy poziomowy system franczyz, dzięki czemu inwestorzy będą mogli stworzyć kuchnię podobną do naszej, lub jej przenośną, nastawioną na centra handlowe wersję.

DDN: Porozmawiajmy o początkach lokalu, skąd pomysł?

RS: Do Polski ściągnęła mnie moja dziewczyna, pomysł na otworzenie knajpy był mój, ona pomogła mi z organizacją przedsięwzięcia. Moim głównym celem było sprowadzenie do Polski prawdziwego smaku, takiego, jaki pamiętam z domu. Moim priorytetem nie jest zysk, ale satysfakcja klientów. Zwłaszcza, że jesteśmy jedyną restauracją Tybetańską w całej Warszawie.

DDN: Jak prowadzi się biznes na Pradze Północ?

RS: Bardzo dobrze. Kiedy się tu otwieraliśmy, słyszeliśmy dużo negatywnych opinii, ludzie nam tą lokalizacje odradzali. Może nie ma tu aż tylu ludzi, którzy regularnie jadają w restauracjach, ale mamy sporo zamówień cateringowych z pobliskich biur. Praga się zmienia, a my jesteśmy tego żywym dowodem.

Na koniec krótki filmik, z prezentacją potraw:



Tu ukrył się Tybet.

Mała galeria.

Miks kulturowy.

Chicken Momo

Samosa.

Veggy Momo.

Chicken Chowmein, mój faworyt / Damian
Ręcznie robione laleczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz