sobota, 25 maja 2013

Otwarcie Burger Kitchen

20-40zł
www.facebook.com/BurgerKitchenPL

Ulica Widok jest nam znana, chociażby z recenzji Du-za Mi-ha, obecności Instytutu Francuskiego, czy z zamkniętej już, klubokawiarni Lorelai, gdzie zwykli spotykać się Couch Surferzy. Ta ostatnia lokalizacja została przemieniona w Burger Kitchen - burgerownię o surowym, ale przemyślanym wnętrzu, otwartej kuchni i młodej załodze.

Pierwsze wrażenie - masa ludzi. Głównie młodych, ale widziałem też wypad rodzinny. Pomimo sporego rozmiaru lokalu, oraz gęsto ustawionym stolikom, miejsca było bardzo mało. Zwykle świadczy to pozytywnie o kuchni, jednak dziś głównym magnesem był szum otwarcia. Estetyczna karta menu, jednak czas oczekiwania na złożenie zamówienia (niemal pół godziny!) zdążył mi obrzydzić jej widok.

Na stół wjechały burger. Dwa razy house, polecany przez obsługę. Do tego krążki cebulowe, oraz panierowana cukinia - wychodzi dość drogo, bo przy dwudziestuparu złotych za burgera, dodatki są płatne osobno, przy czym rozmiarowo nie jest lepiej, niż w innych burgerowniach. Do tego nie spytano mnie o stopień wysmażenia, oj...
Za to smak! Najlepsza bułka, jaką jadłem w Warszawie: cienka, świeżutka, lekko chrupiąca. Mięso ok, medium-rare, tak jak lubię. Osobie nie lubiącej odrobiny różowego koloru w swoim mięsie, mogłoby to przeszkadzać. Krązki cebuli nie kanoniczne - słabo przyczepione ciasto, do tego pozlepiane ze sobą, ale dość dobre. Cukinia to porażka, ciężka od głębokiego oleju.

Dodatkową atrakcją był własnej roboty keczup, oraz lemoniada. Pierwszy się obronił delikatnym i pełnym smakiem, pomimo zupnej konsystencji. Z lemoniadą było już gorzej, nie dość, że podana na ciepło, to smakowała rozwodnionym tonikiem (z dodatkiem limonki oraz mięty).

Burger Kitchen nie jest miejscem złym: przyjemny dla oka wystrój, zręcznie maskujący niedociągnięcia surową stylistyką, z całkiem przyzwoitym jedzeniem. Na tle innych burgerowni jest jednak zbyt drogi, zwłaszcza, że nie oferuje niczego wyjątkowego. Są dwie drogi: albo obniżka cen, albo wprowadzenie fajerwerków do menu. Mają na to czas.


Tak wygląda z zewnątrz...


...taka karta...


...tak się pracuje (głośno!).


Smażone krążki cebuli oraz panierowana cukinia.


House Burger.


Lokalny ketchup oraz lemoniada.


Miły akcent.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz