poniedziałek, 15 lipca 2013

Najczęstsze błędy warszawskich (i nie tylko) restauratorów.




Czasem wpadasz na obiad do restauracji, czasem ci się wszystko podoba. A czasem nie.
Oto lista "grzechów głównych", których dopuszczają się restauratorzy, a na które musimy być uczuleni:

1. "Restauracja to niezły biznes." - jak zwykle, wszystko zaczyna się w głowie. Jeśli myślisz, że restauracja to dobry, łatwy do prowadzenia interes, który może się rozwijać zasadniczo bez większego twojego wkładu, to nie możesz się bardziej mylić. Stworzenie spójnego wystroju, dobrego nastroju i na końcu, a raczej przede wszystkim, pełnej, sensownej karty, wymaga interdyscyplinarnego doświadczenia. Jasne, możesz zatrudnić do wszystkiego specjalistów, jednak oni przestaną sie tym interesować w momencie, w którym wypełnią swoją funkcję. Dobrym przykładem jest kazus mojego przyjaciela - dla jego dobrego imienia nie wymienię, gdzie prowadził swoją pizzerię. Tak, jak człowiek był sympatyczny, tak jego "biznes" utrzymał się niecałe cztery miesiące. Zżarły go koszty i...

2.Pańskie oko konia tuczy. - ...brak jego obecności w lokalu. Nie jest możliwym bycie restauratorem bez regularnych wizyt w restauracji. Nie dziwi mnie tu nawet plajta restauracji Pani Gessler, co do której talentu i zmysłu estetycznego wątpliwości nie mam - za to jestem pewien, że nieobecności spowodowane Kulinarnymi Rewolucjami zrobiły swoje. Zostawianie wszystkiego w rękach managerów nie kończy się najlepiej.

3."Dorzucimy jeszcze coś orientalnego. I burgery. I owoce morza. A wszystko dietetycznie." - Freddie Mercury śpiewał "I want it all", ale dla restauratora układającego menu, nie jest to najlepsza rada. Krótkie menu sugeruje, że to, co zaraz znajdzie się na naszym talerzu, nie przeleżało miesięcy w zamrażarce. Nie jest możliwe, żeby pięciostronne menu składało się z samych produktów pierwszego sortu. Specjalizacja jest w cenie, jednolita wizja - tym bardziej. Co za tym idzie, ślepe podążanie za trendami jest głupotą. O ile same mody kulinarne nie mają w sobie nic złego - pokazują, że mamy coraz większą świadomość tego, co chcemy jeść, a słabi przedstawiciele, nawet najpopularniejszego trendu, zrobią plajtę, tak dorzucanie popularnych pozycji do karty o innym charakterze zaniża poziom restauracji.

4.Oszustwa. - to boli w restauracjach przyhotelowych czy w kurortach wypoczynkowych, gdzie niejednokrotnie najbardziej liczy się zysk. Ktokolwiek miał do czynienia z restauracyjnymi zapleczami wie, jak bardzo można klienta oszukać na produktach używanych w kuchni. Ilekroć zamawiając stek z polędwicy argentyńskiej, dostałeś polską krówkę? Im ciężej dociec, tym łatwiej o oszustwo. Najczęściej oszukiwani jesteśmy na baraninie, truflach, produktach, których smak nie jest rozpowszechniony. Zamiast oscypka dostajemy ser wędzony, zamiast dorsza i soli - czerniaka i limandę żółtopłetwą. W jednej z Warszawskich restauracji, Inspekcja Handlowa odkryła mrożone pierogi z truskawkami, przeterminowane ponad 2 lata. A my za to płacimy. Dlaczego boję się zamawiać ciastek, które mocno posypane są cynamonem lub cukrem pudrem? Dlatego.

5.Relacja jakość/cena. - oszustwa też należą do tej kategorii, ale chciałem zwrócić uwagę na coś innego: 75% Polaków kieruję się jakością, przy wyborze restauracji. Dlatego warto wybierać te miejsca, gdzie mamy pewność co do produktów. Nie zawsze sztuczne zaniżanie cen (punkt 4) jest drogą do sukcesu. Nie mówię tu już o przypadkach, gdy cena jest wysoka, a jakość kiepska, jedynie o realnej cenie, za realny produkt wysokiej jakości: większość z nas woli zapłacić więcej, a otrzymać lepszy produkt.

Nie jestem głupim idealistą. Nie oczekuję rewolucji, nie wierzę, że nagle w nadmorskich smażalniach olej będzie wymieniany częściej, niż co 14 godzin. Jedyne czego oczekuję, to reakcji - nie musisz jeść czegoś, co ci nie smakuje. Jeśli źle pachnie, jeśli masz wątpliwości co do pochodzenia półproduktów, jeśli rachunek jest zbyt wysoki - pytaj, dociekaj, zwracaj uwagę. Niech błędy restauratorów pozostaną ich błędami - klient nie musi za nie płacić.

Na 100% dotarło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz