środa, 10 lipca 2013

Papaya

www.papaya.waw.pl
30-60zł

Tabababada!
Tabababada!
Tabababada-tutu-turuutuuhhuu!!!

Tak, wedłgu popularnego portalu z tekstami brzmi tekst pierwszej zwrotki "Papaya", utworu, który śpiewany po nocach, spędzał sen z powiek sąsiadów Urszuli Dudziak. Tymczasem na Foksal, w budynku zawierającym teatr Sabat, wyrosła orientalna Papaya. Czy jest tak elektryzująca, jak wyżej wspomniana piosenka, czy ten smak nie da nam spać?

Wejście dość ukryte, na szczęście z boku budynku jest duży szyld, potwierdzający, że dobrze trafiliśmy. Wnętrze bardzo nowoczesne i eleganckie, utrzymane w modnych bieli i czerni, z mocnymi akcentami różu. Dwie sale: dzienna z barem, oraz wieczorowa, z pełnym, "białoobrusowym" zestawem. Siadamy w pierwszej, przeglądamy kartę. Szeroka baza dań orientalnych, od chińskich Dim Sum, przez tajskie Pad Thai, po ekskluzywne, japońskie Teppanyaki. Na to ostatnie będzie trzeba wrócić, bo to przedstawienie kulinarne wymaga wcześniejszej rezerwacji.

Na początek na stół wjeżdża miłe czekadełko, słodka fasola z sosem miodowym. Na pierwszy ogień chłodnik melonowy i... Od razu strzał w dziesiątkę! Może to dlatego, że jestem wielkim fanem melona, ale nie mogę wyobrazić sobie niczego, co lepiej zaspokoi głód w upalny dzień. Intensywny, świeży smak, mocny aromat i półrzadka konsystencja sprawiły, że to danie trafiło na listę moich letnich faworytów.
Drugie danie, ja wybrałem Pad Thai z krewetkami, Aleksa wolała sałatkę (też z krewetkami). Tradycyjnie, pad thai to makaron ryżowy pho, wymieszany i podsmażony z różnymi dodatkami. Tu krewetki grały główną rolę, podobnie z resztą, jak i w sałatce - duże i soczyste, przyprawione chilli, smakowały tak, jak powinny smakować tajskie krewetki. Miłym akcentem były miseczki: z orzechami i chilli, dla własnoręcznego doprawienia. Uwaga na sałatkę - dobra i prosta, jednak sama w sobie była na tyle ostra, że Aleksa, która za ostrością nie przepada, nie była w stanie jej skończyć. Dania dobre, jednak po chłodniku oczekiwałem dalszych fajerwerków.

Elegancki lokal w dobrej lokalizacji, dolna sala nadaje się na spotkanie biznesowe lub pokonferencyjny obiad. Kuchnia przypadnie do gustu wszystkim, którzy lubią szeroko pojęty orient i duży wybór dań. Moje serce podbił chłodnik, na który z pewnością jeszcze tu się wybiorę.

Wejście do restauracji.

Bar na parterze.

Czekadełko.

Tu żyją homary.

Elegancka sala na dole.

Chłodnik z melona.

Na ostro?


Pad thai z krewetkami.

Sałatka z krewetkami i miętą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz